Verge Peak Combo 17

"Nie szata zdobi człowieka..." No, gdyby to była czysta prawda, to dziś na rowerach jeździlibyśmy nago lub w najlepszym wypadku w skórzanych derkach. Na szczęście mamy XXI wiek i firmę Verge, która od kilku sezonów zaopatruje nas w coraz ciekawsze ciuchy.

Michał Śmieszek

Kto choć trochę interesuje się rodzimą (i nie tylko) branżą rowerową lub kiedykolwiek przymierzał się do stworzenia profesjonalnych strojów dla siebie i kumpli z podwórka, ten musiał się natknąć się na amerykańską markę Verge - jednego z liderów ciuchowego peletonu. Sęk w tym, że Verge swoją fabrykę ma w Jeleniej Górze i Łodzi, a nie gdzieś na azjatyckich końcu świata, więc choćby dlatego jest nam do nich bardzo po drodze. Najważniejszym elementem układanki zwanej zadowoleniem ze współpracy jest jednak wysoka jakość i innowacyjność produktów, które Amerykanie oferują swoim klientom, między innymi redakcji Team29er.pl

Dlatego tym przyjemniej jest Nam w pewien sposób reklamować i prezentować co roku nowe pomysły fabryki Verge. To tytułem wyjaśnienia, gdyby ktoś chciał zarzucić kryptoreklamę. Tu nie ma miejsca na "krypto", bo w sezonie 2016 nadal jeździmy w strojach od "V". Ale, ale...nie o reklamie miało być, tylko o nowościach, które dostaliśmy tej zimy do gruntownego zbadania.

Na rowerach jeździmy cały boży rok, niektórzy bez względu na pogodę ducha i tą za oknem, dlatego przyzwoite ubranie to "być albo jechać"....komunikacją miejską do pracy zamiast na rowerze. Można się naturalnie śmiać, iż ostatnio zimę w Polsce częściej spotkamy w Kronice Filmowej niż w "realu", lecz mimo to, w ciągu tych pseudo-zimowych miesięcy zdarzają się dni, gdy słupek spada grubo poniżej zera, a ulice i lasy przykryte są kilkunastu centymetrową warstwą śniegu. Wtedy po prostu wypada się odpowiednio ubrać, żeby jajka nie odpadły, płuca nie zamarzły i kolanka nie bolały.

Wobec powyższego Verge zaproponował redakcyjnym zmarzluchom w tym roku full wypas zimową opcję z rodziny BOLD, w skład której weszły między innymi grube zimowe spodnie (rajstopy) - model DEFEND oraz zimowa kurtka Peak Combo.

Pokaz zaczynamy od dołu, czyli od ciepłych kalesonów. Według nomenklatury producenta produkty opatrzone symbolem "DEFEND" należą do elity "oddziałów specjalnych" mających zapewnić najlepszą ochronę oraz wygodę podczas jazdy w najgorszych warunkach pogodowych. Wyposażono je w opatentowaną technologię materiałową "Armored Imprint" i "Armored Fixed" - wiatro i wodoodporne tkaniny na przednich i tylnych panelach, które posiadają dodatkowo wzmocnioną strukturę. Kulturę termiczną gwarantuje za to znany materiał Super Roubaix. Warto podkreślić, iż spodnie posiadają także charakterystyczny krój, luźniejszy niż typowe kolarskie szarawary, co ma zwiększyć perspirację oraz komfort termiczny jadącego. Bardzo praktycznym rozwiązaniem jest znaczne zabudowanie pleców i oraz odcinka brzusznego, co rzeczywiście dodatkowo zabezpiecza te części ciała przed wyziębieniem i późniejszymi problemami. W razie gdyby komuś było za ciasno w tym miejscu lub musiał szybko się wysikać, producent wszył krótki suwak.

Verge Peak Combo 3Rajstopy DEFEND można traktować jako pierwszą i jedyną warstwę odzieży, między innymi dlatego, iż producent wszył domyślnie zaawansowaną technologicznie wkładkę (pampers), która dzięki swojej anatomicznej budowie powinna współgrać z niemal każdą pupą. Podstawowym kryterium jest jednak realna ochrona przed zimnem jaką gwarantuje linia DEFEND. Rajtuzy sprawdzają się genialnie w temperaturze od 0 do -15 stopni, szczególnie podczas intensywnego wysiłku. Jeśli ktoś zamierza podróżować powyżej zera stopni, to komfortowo zrobi to mniej więcej do +5 stopni Celsjusza, potem robi się po prostu za ciepło. Naprawdę intensywny wysiłek może (ale nie musi) przesunąć tę granicę w kierunku zera stopi Celsjusza.

Verge Defend Bibs 1

Z praktycznych zalet warto wymienić dobrą wodoodporność przednich i tylnych paneli, które również potrafią dosyć szybko osuszyć się z nadmiaru wilgoci. Oczywiście, świat nie jest idealny, długotrwała ekspozycja na wodę, zwłaszcza nogawek, skończy się przemoczeniem, ale tu nie ma lepszych rozwiązań, poza szczelnymi gumiakami i rybaczkami.

Tyle na temat dolnej, zimowej odzieży Verge. Równie, albo nawet bardziej interesująco prezentuje się zimowa kurtka PEAK COMBO. Osobiście to nasz faworyt, ponieważ ten model oprócz podstawowej roli - zimowej kurtki na trudne warunki, funkcjonuje także jako zaawansowana zimowa kamizelka na nieco lżejsze warunki pogodowe.
O tym produkcie wypowie się jednak Artur, który nie dość, że jest redakcyjnym, dojrzałym modelem, to całkiem przypadkowo stał się również nadwornym testerem znacznie szerszej gamy odzieżowej oferty Verge i innych marek:

Verge Peak Combo 1

Kurtka Peak Combo zaprojektowana została na najgorsze zimowe warunki. Do jej uszycia użyty został Armored Peak, trójwarstwowy materiał - ciężki, ciepły, wiatro- i wodoodporny. Długie rękawy zakończone zostały podwójnymi mankietami. Pierwszy elastyczny, miły w zetknięciu i spolegliwy przy wkładaniu. Drugi, zewnętrzny tworzący całość z rękawem, jest zapinany na zamek. Rozwiązanie to daje wręcz perfekcyjne zabezpieczanie izolujące styk kurtki i rękawic.

Po wewnętrznej stronie rękawów, na całej długości ciągnie się 7 cm pas Lycry Super Roubaix, który ma spełniać dwie funkcje. Po pierwsze dodaje rękawom pewnej rozciągliwości, co przy nieco grubszych warstwach wewnętrznych, znacznie może zmniejszyć uczucie “zakucia w zbroję” ;). Drugi plus dodatni, to oczywiście wentylacja. I tutaj można być zadać sobie pytanie: “Ale czy aby to nie przesada, żeby tak gwizdało pod pachami ? Na mrozie?! Otóż nie, ale nie uprzedzajmy faktów …

Verge Peak Combo 8 Verge Peak Combo 12
Verge Peak Combo 13 Verge Peak Combo 10
Verge Peak Combo 2 Verge Peak Combo 4

Gdyby zrobiło się jednakowoż zbyt ciepło na treningu lub wycieczce (w słoneczny, bezwietrzny dzień - mi się taki nie trafił, niestety), to dość szybko możemy sobie zrobić kamizelkę odpinając rękawy. I cóż wtedy z nimi począć? Po prostu włożyć do kieszeni, bowiem Peak Combo wyposaża noszącego ją w jedną, dużą, klasyczną, zapinaną - kieszeń na placach oraz małą, zamykaną pionowym suwakiem, na przysłowiowego smartfona. Tę usytuowano nieco z boku, co nie naraża zawartości na bezpośredni atak tego, co wyrzuci tylna opona oraz ułatwia sięganie doń.

Verge Peak Combo 11

Wspominając o kieszeni z tyłu, warto zwrócić uwagę na szeroki pasek odblaskowy wkomponowany w zakładkę pokrywającą zapięcie. Dodatkowe elementy odblaskowe zostały wszyte w łączenia paneli bocznych z placami. Szyję chronić ma wysoki na 7 cm kołnierz, wyłożony od wewnętrznej strony mechatą tkaniną, którą znam już i innych produktów marki Verge. Dół kurtki wyposażony został w elastyczny pas, z silikonowymi aplikacjami, mający utrzymywać ją we właściwym położeniu.

I na koniec “opisu budowy”, rzecz mała acz istotna. Czy zdarzyło się Wam wycinać drażniące skórę metki? W przypadku Uzbrojonego Szczytu, takie ostateczne rozwiązanie nie ma prawa nadejść, gdyż metki zostały nadrukowane ;).

Sezon zimowy 2015-16 pozwolił na przetestowanie Peak'a Combo w całym przekroju warunków atmosferycznych. Od tych zbliżonych do ideału zakładanego przez projektanta ( -15 Celsiusza i wiatr sklejający łzami rzęsy) poprzez intensywne opady mokrego śniegu po jeszcze bardziej intensywną ulewę w temperaturze do +8 stopni C. Przy wyższych temperaturach (pomimo mojej ciepłolubności) tytułowej kurtki nie zakładałem.

Peak Combo jest przedstawicielem aktywnej odzieży zimowej, tzn Na coraz niższy słupek rtęci reagowałem w dość typowy, cebulkowy  sposób - rosnącą ilością kolejnych warstw oraz ich grubością. Przy niskich temperaturach, to były dwie warstwy bieliźniane plus polarowa bluza. Przy wyższych temperaturach wystarczyła mi tylko koszulka z merynosów. Nie zmarzłem ani razu. Natomiast jeśli chodzi o odprowadzanie ciepła i wilgoci, to pasy z lycry na rękawach są absolutnie rewelacyjne. Pierwsze wrażenie towarzyszące początkowym kilometrom jest niepokojące, bo wiatr hula. Ale po rozgrzewce, jest już doskonale. Chłodu nie czuć kompletnie, efekt kąpieli w sosie własnym uzyskiwał tylko w sytuacji przeszacowania stosunku ilości warstw do warunków atmosferycznych.

W przypadku niemal każdego bardziej zaawansowanego technicznie produktu, możemy się złapać na bagatelizowaniu pewnych drobnych na pozór udogodnień, których brak w codziennym użytkowaniu przysparza ostatecznie mnóstwa frustracji. Peak Combo, wyposażony został na przykład w banalny element zasłaniający zamek po szyją, chroniący skórę przed przycięciem naskórka lub jakiegoś wystającego elementu odzieży.

Verge Peak Combo 16

Mamy w końcu sam zamek, uwaga - dwukierunkowy, który poza sugerowanym przez producenta zastosowaniem podczas regulacji wentylacji, gwarantuje niebagatelną wygodę przy niecierpiącej zwłoki potrzebie. Natomiast brak, tak banalnego elementu jak “Wind Flat” (czyli zakładki pod zamkiem), skutkowałby w normalnych okolicznościach stałym wyziębianiem ciała użytkownika. Wyskoki kołnierz, tak świetnie chroni szyję, iż przez cały sezon nie odczułem potrzeby zakładania kominiarki, zastępując ją cienkim buffem oraz klasyczną membranową czapką pod kask.

Warto odznaczyć złotym medalem patent zwany w specyfikacji jako “Glove — Sleeve”, czyli "rękawiczko-rękawek". Sprawdził się bardzo dobrze, zarówno ze zwykłymi rękawicami jak i z podwójnymi, zimowymi “pingwinami”. W tym drugim przypadku, zabezpieczenie styku rękaw-rękawiczka jest wręcz podwójne.

Verge Peak Combo 15

Podsumowując zwięźle: Peak Combo jest najlepszą kurtką na sezon jesienno-zimowy jaki dotychczas użytkowałem. Niemal równocześnie z produktami Verge, do mojej szafy trafiała kurtka od innego rodzimego producenta. I o ile na polu zastosowanych materiałów, konkurencyjne produkty idą łeb w łeb, to konstrukcja, zastosowane elementy poprawiające wentylacje i funkcjonalność, nie pozostawiają wątpliwości, która przejeździła ze mną więcej kilometro-godzin niż jakakolwiek inna.

Michał Śmieszek i Artur Drzymkowski